Ciągle stałam na przeciw swojej wielkiej szafy. Patrzyłam na każdą część garderoby z uśmiechem, cóż, byłam szczęśliwa. Sława, kasa, to jedno, w sumie nic takiego ważnego w mojej hierarchii życia. No ale, jest jeszcze Verdas. Czy on musi być taki idealny.? Przecież, jeśli kiedyś ze mną zerwie lub mnie zrani.... nie zdołam go sobie wybić z tej mojej pustej głowy. Oparłam się o otwarte drzwi szafy. Nie... on nie jest taki jak inni przystojni i sławni faceci. Castillo ogarnij się, kochasz go a on ciebie, nie miej co do tego wątpliwości. Hmm, tylko to nie takie proste. Z moimi myślami płątały się dźwięki muzyki dochodzące z salonu. Wzięłam do ręki IPhona i spojrzałam na wyświetlacz : 22 czerwiec, godzina 6:30. Dzisiaj gala rozdania nagród. Szczerze, to nie mam trochę ochoty tam iść ale jestem nominowana w kilku kategoriach, Leon też. Trwa dosyć długo i odbywa się zawsze co roku, w pierwszy dzień lata - czyli dzisiaj. Ogólny przegląd, różnorodne kategorie, od sportowych, po muzyczne i charytatywne, najlepsza i najgorsza kreacja kobieca podczas tego wieczoru... No i statuetki oraz kasa, dokładnie czeki o niemałej wartości. Jeśli chodzi o nas, czyli mnie, Ludmi i chłopaków, to idziemy wszyscy, choć tylko ja i Leoś jesteśmy nominowani w jakichś tam kategoriach. Będzie sporo ludzi znanych, od sportowców po gwiazdy muzyki pop, czy rapu. W tym roku mam zaśpiewać swoją nową piosenkę na gali, która nawet nie jest skończona.! Super... może dostanę chociaż za to statuetkę w kategorii " wpadka roku " xd. Jeszcze dzisiaj muszę iść po sukienkę, oczywiście od Channel i do tego szyta na miarę. Bynajmniej wiem, że nikt nie będzie miał takiej samej. Supernova zaryzykowała i wybrała kreacje od Armani'ego, bardzo popularny model. Nie chcę być w skórze dziewczyny, która będzie miała identyczną. Ludmi jest w takich sprawach bardzo, ale to bardzo mściwa. Kilka miesięcy temu, na gali rozdaniu nagród muzycznych, na którą oczywiście poszła ze mną, wylała cały pącz na dziewczynę, która miała dokładnie taką samą sukienkę jak ona. Mało się tam nie pobiła z nią, dosłownie, Gala była tak nudna, że nawet taka mała bijatyka byłaby fajną rozrywką. Jest już po 7:00, więc raczej na tą " imprezkę " nie opłaca mi się ubierać. Wyjęłam z szafki taki zestaw ---- >
Miałam na sobie białą, koronkową bieliznę, więc ubrałam się od razu w pokoju. Rozczesałam włosy i zrobiłam z nich koński ogon. Założyłam jeszcze czarne conversy i zeszłam na dół. Zdałam sobie sprawę, że czuć było ode mnie perfumami mojego chłopaka. Szczerze.? Podobało mi się to. Kochałam ten zapach, tak jak jego. Weszłam do salonu, gdzie cała jedenastka siedziała na wielkiej sofie i oglądała telewizję, biorąc chwilami łyk swojego piwa z puszki.
- Chodź tu do mnie ślicznotko. - uśmiechnął się Leon i wziął mnie bokiem na kolana.
- Głodny.? Mogę ci zrobić śniadanie jeśli chcesz. - zaproponowałam z uśmiechem.
- Chłopaki, słyszycie jaką ja mam cudowną dziewczynę.? - odpowiedział i pocałował mnie czule w policzek.
- Do czasu, Verdas. I tak ci ją odbiję. - powiedział pewnie Zayn.
- Chciałbyś. - zaśmiał się Leon. - Już kurdę Gargamel ma większe szanse od ciebie.
- Te twoje wielkie poczucie humoru. - powiedział ironicznie Zayn.
- Zamknijcie się wreszcie obydwoje. - odezwał się Diego.
- Dziękuję. - powiedziałam do niego.
- Nie ma za co Violet. - Hernandez puścił mi oczko z lekkim uśmiechem.
- To co chcesz do jedzenia skarbie.? - szepnęłam Leon'owi do ucha.
- Ciebie. - musnął wargami mój bark.
- Mówię poważnie. - zachichotałam cicho
- Ja też. - wzruszył ramionami. - Ale niech będą naleśniki. Jutro ja ci robię śniadanie, kochanie.
- Dobrze, dobrze. - powiedziałam z uśmiechem.
Pocałowałam go na odchodne w policzek i poszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki potrzebne składniki i plastikową miskę. Dokładnie połączyłam ze sobą wszystkie składniki, dodałam do nich nawet pokruszoną drobno czekoladę, a następnie postawiłam patelnię na kuchenkę. Odkręciłam gaz, zapaliłam gaźnik i wlałam troszeczkę oleju na patelnię. Zaczęłam smażyć naleśniki. Było ich jakieś kilkanaście, nawet sama nie wiem ile. Wzięłam czysty talerz i położyłam go na stole. Posmarowałam łaciate od czekolady naleśniki brzoskwiniową marmoladą, położyłam na to pokrojone drobno owoce i złożyłam je w trójkąty. Ułożyłam je na talerzu i polałam niewielkim stróżkiem roztopionej, mlecznej czekolady. Zamruczałam pod nosem z zadowalającego efektu mojej pracy. Wzięłam talerz i szklankę soku pomarańczowego. Weszłam z tym do salonu i postawiłam na stoliku.
- Smacznego kochanie. - pocałowałam go w policzek.
- Skarbie, dziękuję strasznie. - uśmiechnął się i zaczął jeść.
- Ejjj... no ja też chcę mieć taką dziewczynę.... - powiedział Diego.
- Ooo, siostra zrobiła mi naleśniki. Dziękuję. - powiedział Fede, który właśnie przyszedł i pocałował mnie w czoło.
- Chciałbyś. - szturchnęłam go lekko w ramię ze śmiechem. - Są dla Leon'a,
- Ejjjj..... - zrobił smutną minkę.
- Jeszcze bym z tobą pogadała, ale muszę skończyć piosenkę na galę, plus wysłać nauczycielce moją pracę domową. - powiedziałam. - Więc.... miłego dnia.
Puściłam mu oczko i poszłam na górę. Może już się skapnęliście, że nie chodzę do szkoły. Nie mam na nią czasu, a chcę się uczyć dalej, więc robię to przez Internet. Nauczyciele wysyłają mi zadania domowe na pocztę, a ja im też takim sposobem je wysyłam w terminie.Czasami chodzę do szkoły, np. gdy mam sprawdzian lub jakiś test. Weszłam do mojego pokoju i włączyłam laptopa. Po kilku minutach wysłałam plik z referatem z polskiego do mojej nauczycielki. Weszłam jeszcze na TT, gdzie zamieściłam tweet o mojej nowej piosence, którą przedstawię na gali. Od razu fani zaczęli podawać go dalej. Bardzo zrobiło mi się ciepło na sercu, bo w końcu to dzięki nim jestem kim jestem, no i robię to co robię. Teraz została mi do skończenia jeszcze moja piosenka, więc podeszłam do sali tanecznej, którą mieliśmy na samej górze. Nie przebierałam się, bo układ do tego nie był jakiś skomplikowany i męczący, głownie opierał się na staniu i lekkim chodzie. Usiadłam przy pianinie w rogu sali i położyłam przed sobą nuty i tekst. Zaczęłam grać melodię. W pewnym momencie poczułam, że ktoś usiadł obok. Spojrzałam i zobaczyłam wesołą twarz Diego. Przestałam grać.
- A ciebie co tu sprowadza.? - zapytałam z lekkim śmiechem.
- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo. - zaśmiał się.
- Bardzo lubię.... - przedłużyłam z uśmiechem.
- Więc właśnie. - odpowiedział, uśmiechając się. - Co tam grasz.? Bo melodia piękna. To ta piosenka na dzisiejszą galę.?
- Tak, tak. Właśnie chyba ją skończyłam. - kiwnęłam lekko głową.
- Zaśpiewasz.? - zapytał z uśmiechem.
- Wiesz... premiera miała być dopiero na gali... Ale tobie mogę zagrać. - powiedziałam, uśmiechając się i zaczęłam grać.
(...)
Underneath it all.
I'm still the one you love.
Still the one you're dreaming of.
Underneath it all...
I'm missing you so much.
Baby let's not give it. up.
- I jak.? - spytałam z lekkim uśmiechem.
- Ta piosenka jest... wow, naprawdę przepiękna. Serio. - powiedział z uśmiechem.
- Oj, dziękuję Diego. - przedłużyłam z uśmiechem i przytuliłam go.
- Nie ma za co ślicznotko. - odpowiedział, tuląc mnie. - Wiesz co.?
- Co takiego.? - spytałam.
- Czasami chciałbym... żebyśmy się spotkali trochę wcześniej. Może wtedy moglibyśmy być razem. - westchnął lekko.
- Może tak, może nie. - spojrzałam na niego. - Nie wiesz, co by było. Jeśli Leon jest mi pisany, to raczej czas nie miał na to wpływu. A jeśli nie... to i tak raczej nasz związek nie mógłby istnieć. To byłoby nie fair wobec Leon'a.
- Tak, wiem. Niestety. - kiwnął lekko głową.
- Kocham Cię Diego, oczywiście jak najlepszego przyjaciela. - powiedziałam.
- Dobrze, że chociaż tyle. - uśmiechnął się lekko.
- Zobaczysz, że niedługo znajdziesz sobie tą " jedyną " . - oparłam głowę o jego ramię.
- Oby, bo strasznie trudno mi się w tobie rozkochać. - szepnął.
Szkoda mi było Diego, naprawdę. To taki dobry chłopak... Zasługuję na to, by byś szczęśliwy. Nawet gdybym nie była z Leon'em, to i tak nie moglibyśmy być razem, no bo jak.? Ja byłabym jego byłą dziewczyną a Diego, jego najlepszym przyjacielem, a raczej między nami nie powinno być nic więcej niż przyjaźń ze względu na Verdas'a. Lojalność... Tak, to właśnie ten powód. Chciałam mu jakoś poprawić humor, bo widziałam, że zrobił się trochę smutny.
- Diego... masz może ochotę na wspólny wypad na miasto.? - zapytałam. - Z tego co wiem, to nie masz garnituru na tą dzisiejszą galę.
- Dobrze doinformowana jesteś. - zaśmiał się lekko. - Tak, to prawda.
- Więc... pójdziemy, kupimy go i przy okazji ja odbiorę swoją kieckę. - powiedziałam z uśmiechem.
- Świetny pomysł. - ucieszył się.
- No to idź na dół, ja pójdę jeszcze po torebkę. - wstałam.
Diego kiwnął głową i poszedł do salonu, a ja do mojego pokoju. Wzięłam torebkę, do której spakowałam portfel i telefon. Spojrzałam na odchodne w lustro i zeszłam na dół.
- Możemy iść. - powiedziałam do Diego.
O dziwo, w salonie nie było nikogo. Niektórzy byli w kuchni, inni po prostu poszli do pokojów. Wyszłam z Diego z domu i pokierowaliśmy się w stronę centrum miasta. Mijaliśmy wiele sklepów odzieżowych, spożywczych... ale naszym celem był ten na rogu, z markowymi garniturami. Weszliśmy po schodkach, a po chwili byliśmy już w środku. Stało tu wiele męskich manekinów z garniturami. Podeszła do nas dosyć ładna ekspedientka. Na identyfikatorze widniało jej imię : Francesca. Od razu wiedziałam, że jest Włoszką. Wkońcu ja też mam w sobie tamtejsze pochodzenie.
- Przepraszam, pomóc w czymś.? - spytała z uśmiechem.
- Tak, dziękuję. Mój kolega potrzebuje garnituru na dzisiejszą galę. - odpowiedziałam uprzejmie.
- Mhm... Jaki kolor państwa interesuje.? - zapytała.
- Czarny. Idę w klasykę. - zaśmiał się lekko Diego.
Francesca podeszła do niego i zmierzyła go dokładnie. Zapisała dane na niewielkiej, białej karteczce i zniknęła gdzieś w głębi sklepu. Wróciła po kilku minutach, trzymając w ręce wieszak, na którym był zawieszony naprawdę ładny, czarny garnitur. Podała go Diego.
- Powinien pasować idealnie, ale na wszelki wypadek proszę go przymierzyć. Tam są przebieralnie. - wskazała palcem.
- Dziękuję. - uśmiechnął się do niej Hernandez i poszedł się przebrać.
Usiadłam na skórzanych fotelach przed przebieralnią. Rozglądałam się czasami po sklepie, lecz wszędzie widziałam tylko stojaki z garniturami. Spojrzałam na mój złoty zegarek na nadgarstku : 11:20. Tak późno.? Wow. Spojrzałam przed siebie. Właśnie z przebieralni wyszedł Diego.
- No, no... Bierz go. Świetnie w nim wyglądasz. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Mówisz serio.? - poprawił krawat.
- Bardzo, zaufaj mi no. Nieziemsko wyglądasz. Wszystkie laski twoje. - zaśmiałam się lekko.
- Ty też.? - zapytał z uśmiechem.
- Powiedzmy. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - A teraz wracaj i się przebierz, bo go jeszcze wybrudzisz.
- Dobrze, mamo. - zachichotał i wrócił do przebieralni.
Wstałam, a on przyszedł dosyć szybko z garniturem przerzuconym przez ramię. Podszedł do kasy i zapłacił. Wrócił do mnie z czarnym futerałem.
- Gdzie teraz.? - zapytał.
- Po moją sukienkę. A potem możemy pójść na kawę i ciastko. - odpowiedziałam.
- Dobrze, bo głodny jestem. - zaśmiał się lekko.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy ze sklepu, kierując się do domu mody, gdzie miałam odebrać moją zamówioną kreację. Szliśmy, dużo ze sobą rozmawiając. Po kilku minutach staliśmy przed dużym i wysokim, choć bardzo prestiżowo wyglądającym, budynkiem. Weszliśmy.
- Dzień dobry.! - zawołałam z uśmiechem.
- Bonjour! * Violetto, jak dobrze, że jesteś. Pewnie po sukienkę, zgadłam.? - podeszła do mnie Emmy, pracownica tego oto domu mody.
- Tak, dokładnie. Jest już gotowa.? - powiedziałam, idąc za nią.
- Tak, naturalnie. Wczoraj ją nam przywieźli. Sama jestem ciekawa jak wygląda, bo nie sprawdzałam. Jedynie szefowa. - odpowiedziała.
Podeszłyśmy do najbardziej oddalonej części budynku. Emmy włączyła światło, a naszym oczom ukazała się piękna suknia, z krótszym przodem i o wiele dłuższym tyłem. Była przepiękna, niesamowita. Lepsza, niż ta, którą sobie wyobrażałam. Coś na niej błyszczało w wielu miejscach... A no tak. Były to niewielkie, drobne kawałeczki diamentów oraz kryształki Swarovsky'ego.
- Bosz.... to jest.... aż brak mi słów. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Faktycznie. Wow. - odpowiedziała Emmy.
Patrzyłam wciąż na moją sukienkę z niedowierzaniem. Była taka śliczna. Emmy zapakowała ją ostrożnie do złotego futerału z napisem " Violetta " z tyłu.
- Wydałaś sporo kasy na sukienkę, więc pokrowiec uszyli ci gratis. - powiedziała z uśmiechem.
- To bardzo miłe z ich strony. - stwierdziłam i wzięłam futerał, - Dziękuję i do widzenia.
- Ja również dziękuję i powodzenia na gali. Trzymam kciuki. - odpowiedziała, uśmiechając się.
- Dziękuję. - posłałam jej szczery uśmiech i poszłam w stronę wyjścia.
Diego stał przed budynkiem. Podeszłam do niego.
- Już.? Pokażesz.? - zapytał.
- Zobaczysz wieczorem. - zaśmiałam się.
- Ejjj... to nie fair. Ty mnie widziałaś. - zrobił smutną minkę.
- Oj tam. Chodź na tą kawę. - zachichotałam i zaczęłam iść w stronę Starbuck'u.
Usłyszałam jak westchnął, a chwilę potem czułam jego obecność obok siebie. Poszliśmy w wymienione wcześniej miejsce. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dwie kawy z mlekiem oraz szarlotkę. Byliśmy tu dość długo, bo większość czasu dyskutowaliśmy na różne tematy, co chwilę cicho się śmiejąc. Tak, zdecydowanie Diego to mój najlepszy przyjaciel. Bynajmniej przy nim, nie muszę powstrzymywać emocji. Mogę płakać, śmiać się, złościć... a on mnie zrozumie. Przyjaźń.
* kilka godzin później *
Violu, to będzie twój wieczór... Cholera, tremę i tak mam i to dużą. Zdarza mi się bardzo rzadko, a jeśli już, to jest duża. Castillo... OGARNIJ SIĘ.! Siedziałam właśnie przed lustrem a Ludmi robiła mi loki. Makijaż już był gotowy. Znów postawiłam na delikatność. Supernova jednak wolała dziś ostrość. Miała zrobione delikatne loki przeze mnie, bordową szminkę na ustach oraz uwydatnione czarną kreską oczy. Do tego ubrała czarne sandałki na obcasie oraz taką kieckę. Wyglądała w tym naprawdę super. Wiedziałam, że na pewno Fede padnie z wrażenia jak ją zobaczy. Blondynka jest dowodem, że kobieta w ciąży może przecież seksownie wyglądać. Jej brzuszek był dopiero delikatnie zaokrąglony, co nie było tak bardzo nawet widać. Gdy blondynka skończyła swoje dzieło, uśmiechnęłam się.
- A tak w ogóle skarbie, to jak było z Leon'em.? - zapytała z uśmiechem.
- Namiętnie i... mega romantycznie. - zarumieniłam się lekko.
- Awwww.... to super.! - pisnęła cicho. - Dobrze, ty się ubierz. Ja schodzę już na dół.
- Dobrze. - kiwnęłam głową.
Ludmiła wyszła, a ja podeszłam w beżowej, koronkowej bieliźnie do łóżka, na którym leżał złoty futerał. Otworzyłam go i chwyciłam za sukienkę. Była taka miła w dotyku... Odszukałam zamek z boku i rozpięłam. Nałożyłam ją z łatwością i zapięłam. Zamek przykrywał materiał, więc nawet nie było go teraz widać. Suknia leżała na mnie idealnie. Nigdzie nie uwierała, nie była w żadnej części za luźna... Nałożyłam jeszcze niezbyt długie kolczyki oraz kilka złotych bransoletek na lewy nadgarstek. Postanowiłam, że dodam do tego wszystkiego złoty naszyjnik z serduszkiem, w środku którego były inicjały V+L. Również dostałam go od Leon'a. Dał mi go, gdy zaczęliśmy ze sobą chodzić. Ach, te wspomnienia. Spryskałam się perfumami i wyszłam z pokoju. Szłam powoli po schodach.
- Violka.! Jaką ty masz sukienkę.! - podbiegła do mnie Ludmiła. - Jaka śliczna.! Zamieniaj się....
- Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Warta tych pieniędzy, które na nią wydałam.
- Powalisz wszystkie gwiazdy... - przedłużyła z radością.
- Wystarczy, że mnie powaliłaś na kolana... - szepnął mi do ucha Leon, a ja poczułam jego dłoń na mojej talii.
- Mówisz, że ja wyglądam bosko.? Oj, panie Verdas... pan jest dopiero przystojny w tym białym garniturze... - przedłużyłam zadziornie.
- Wiesz, że w każdej chwili możesz nie mieć już tej sukienki... - szepnął mi do ucha uwodzicielsko i przejechał koniuszkami palców po moim udzie.
- A ty możesz nie mieć tego garnituru... więc uważaj sobie. - zaśmiałam się lekko i zeszłam z nim na dół.
Wsiedliśmy do limuzyn. Tym razem musieliśmy jechać inaczej. Ja, Leon, Ludmi i Fede siedzieliśmy w jednej, a reszta chłopaków zapakowała się do dwóch pozostałych. Jechaliśmy na końcu. Chodzi tu głównie o wielkie wejście, a na tą galę para zawsze idzie razem. Moja sukienka była na tyle dobra, że mogłam bez obaw siedzieć na jej tylnej części. Czułam się bardzo komfortowo w niej. Po kilku minutach nasz pojazd zatrzymał się, a ja usłyszałam dźwięk fleszy i rozmowy. Na szczęście mieliśmy przyciemnione szyby, więc blask fleszy nas nie dopadł. Jako pierwszy wyszedł Fede, który wziął ze sobą Ludmiłę. Zobaczyłam, że inni chłopcy stali już na dywanie. Zaraz wyszedł Leon i podał mi rękę. Splotłam nasze dłonie i wystawiłam jedną nogę, a potem zwinnie wysiadłam. Trzymałam tył sukienki, by Leon mógł spokojnie zamknąć drzwi. Gdy to zrobił, spuściłam ją na dół i poprawiłam. Szliśmy po czerwonym dywanie, zaraz po moim bracie i blondynce. Stawaliśmy co chwilę, by udzielić drobnego wywiadu lub zapozować do zdjęcia. Po długich kilkunastu minutach weszliśmy wkońcu do środka. Było tu naprawdę dużo sławnych ludzi. Udało mi się dostrzec na razie Eminem'a, Miley Cyrus.... co ona ma na sobie, kobieto weź się zakryj.... i Ansel'a Elgort'a. Jego rola w " Gwiazd naszych wina " ... awww... Muszę potem z nim koniecznie pogadać. Poszliśmy wszyscy na nasze miejsca. Siedziałam między Leon'em a Fede, a wokół nas byli chłopaki z drużyny oraz Ludmi.
- Witamy na kolejnej, corocznej gali wręczenia nagród w kategoriach muzycznych, sportowych oraz aktorskich. - przywitał się Daniel Radcliffe, który w tym roku razem z Jennifer Lawrence prowadził tegoroczną galę.
- Zacznijmy może od nagród aktorskich. Poznajmy nominowanych w kategorii " Aktor roku "... - zaczęła Jennifer.
Rozdane zostało jakieś 6 lub 7 aktorskich statuetek. Moim zdaniem wyniki były sprawiedliwe i zasłużone osoby dostały nagrody oraz czeki pieniężne. Potem była 10-minutowa przerwa, a ja z Leon'em poszłam do bufetu. Napiliśmy się soku i wróciliśmy na swoje miejsca.
- Wracamy po przerwie. - powiedział z uśmiechem do mikrofonu Daniel.
- Teraz przyszła kolej na kategorie muzyczne. Pierwsza z nich to " Artysta roku ". Poznajmy nominowanych. - odpowiedziała Jennifer.
Była to kategoria męska. Statuetkę zgarnął z wielką radością Eminem, którą wręczyła mu Rihanna. Powoli zaczęłam się lekko denerwować. Leon od razu to wyczuł i czule mnie objął.
- Więc teraz poznajmy nominowanych a kategorii " Artystka roku " . - zapowiedział Daniel, a na ekranie za nim wyświetliły się kolejno zdjęcia mówionych przez niego dziewczyn - Katy Perry... Miley Cyrus... Ariana Grande... Selena Gomez... oraz Violetta Castillo.
Cholera... ja przecież nie mam szans. Że byłam nominowana to wiem, ale, że mam aż taką konkurencje to nie wiedziałam. Nerwy zżerały mnie coraz bardziej. Na ekranie pojawiły się się 5 dziewczyn. Było to zbliżenie na każdą z nas w tym momencie. Trzymałam mocno rękę Leon'a, choć byłam pewna, że nie wygram i tak. Ludmi przytuliła mnie z Diego od tyłu, drugą moją rękę trzymał Fede, a reszta drużyny razem z trenerem trzymała mocno kciuki. Na scenę weszła Beyonce, której byłam fanką już od dawien dawna. W ręce trzymała śnieżno-białą kopertę a w drugiej złotą statuetkę, w kształcie dziewczyny trzymającej mikrofon. Podeszła do mikrofonu.
- Witam wszystkich. Mam nadzieję, że dobrze się bawicie a ja już nie przedłużam. Więc tak, nagrodę w kategorii " Artystka Roku " otrzymuje... - przedłużyła Beyonce - Violetta Castillo.!
Pisnęłam lekko, czując na sobie mocne uściski. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedziano. Pobiłam tak zdolne dziewczyny... Totalne wariactwo. Leon dał mi namiętnego buziaka, którego odwzajemniłam. Wstałam i poszłam na scenę ze łzami w oczach i szerokim uśmiechem. Weszłam po schodach i stanęłam obok Beyonce.
- Gratuluję kochana. - uścisnęła moją dłoń i dała mi statuetkę, oraz plastikowy nieduży kartonik. czyli czek o wartości 10.000 $
- Dziękuję bardzo. - powiedziałam i podeszłam do mikrofonu.
- Dziękuję. Naprawdę dziękuję. - wydusiłam z siebie. - To moja... pierwsza tak ważna nagroda. Szczerze, to przygotowałam się, że przegram, bo o tą statuetkę walczyły inne bardziej utalentowane piosenkarki ode mnie... Nie chcę przedłużać, więc chciałabym podziękować serdecznie moim fanom, bez których nic by mi nie wyszło oraz moim przyjaciołom. Chłopaki jesteście najlepsi. Dziękuję również mojemu wspaniałemu chłopakowi, który wierzył we mnie, mojemu bratu oraz Ludmile - mojej najlepszej przyjaciółce.
Na sali rozległy się gromkie brawa, a ja zeszłam ze sceny. Usiadłam na swoim miejscu uradowana, a wszyscy wokół zaczęli składać mi gratulację.
- Wiedziałem, że wygrasz. - przytulił mnie Leon.
Uśmiechnęłam się słodko na te słowa. Przytuliłam go mocno. Było potem jeszcze wiele innych kategorii np. " Najlepszy cover roku ". Byłam nominowana w dwóch kategoriach, więc czekałam jeszcze na tą drugą. Wkońcu się doczekałam, lekko zniecierpliwiona przez stres.
- Ostatnia kategoria muzyczna tego wieczoru, otóż mam na myśli oczywiście " Odkrycie roku. " - powiedział Daniel do mikrofonu.
- Poznajmy nominowanych. - odpowiedziała Jennifer, a na ekranie za nią zaczęły wyświetlać się zdjęcia wymienianych przez nią osób. - Ariana Grande.... Violetta Castillo... Austin Mahone... i Abraham Mateo.
Na scenę tym razem wszedł Eminem z statuetką, w kształcie kuli ziemskiej, czekiem i kopertą z wynikiem. Byłam troszkę spokojniejsza, bo w sumie i tak już wygrałam w jednej kategorii. Leon objął mnie w talii, co sprawiło, że moje nerwy jeszcze bardziej się uspokoiły.
- Nie chcę przedłużać... więc powiem szybko, krótko i na temat. - powiedział Eminem i otworzył kopertę. - Tegorocznym odkryciem zostaje... Violetta Castillo.!
Pisnęłam znowu, a już z moich oczu popłynęło kilka łez. Właśnie w takich chwilach cieszę się, że mam wodoodporne kosmetyki. Uścisnęłam każdego z naszej paczki i udałam się żwawym krokiem na scenę. Odebrałam od niego statuetkę, czek oraz gratulacje.
- Dziękuję ponownie. - uśmiechnęłam się szeroko. - To dla mnie naprawdę zaszczyt. Jedna statuetka to było moje marzenie, a dwie... to już naprawdę totalne wariactwo. Przed chwilą dostałam informację, że za chwilę będzie ponownie 10-minutowa. Teraz wykonam tak jak obiecałam moją nową piosenkę. Nosi tytuł " Undeneath it all " i mam nadzieję, że się wam spodoba. Opowiada ona o sile miłości, tęsknocie za tym wspaniałym uczuciem.
Jennifer wzięła ode mnie statuetkę i czek. Stanęłam przed stojakiem, jedną ręką go trzymając a drugą położyłam na mikrofonie. Kiwnęłam lekko głową do pana, który zajmował się sprzętem nagłaśniającym. Usłyszałam melodię, a na ekranie za mną wyświetlił się filmik, który sama zmontowałam.
(((( filmiki zostały wykonane przeze mnie - Autorka ))))
Śpiewałam całym sercem, patrząc Leon'owi w oczy. Na jego twarzy zagościł słodki uśmiech, z resztą na mojej też. Skończyłam śpiewać, a na sali rozległy się oklaski. Ukłoniłam się i zeszłam za kulisy, by odebrać statuetkę. Zarządzono przerwę, a mnie zatrzymał jeden z organizatorów dzisiejszej imprezy.
- Panienko Violetto.! - zawołał.
- Tak.? - odwróciłam się w jego stronę.
- Chciałbym panienkę poprosić o wręczenie jednej statuetki sportowej. - powiedział z uśmiechem.
- Z wielką chęcią. A w jakiej kategorii.? - zapytałam.
- Sportowiec roku. - odpowiedział.
- Dobrze. Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem.
- Jeśli pani może, to proszę tu pozostać aż do wręczenia nagród. Potem będzie zamieszanie i będzie trudniej się tu dostać. - stwierdził.
- Dobrze, nie ma problemu. - poszłam usiąść na jednym z krzeseł na kulisami.
Przerwa się skończyła, a rozpoczęło się wręczanie nagród sportowych. Usłyszałam, że Leon wygrał w " Piłkarz roku " oraz " Strzelec roku ". Tak strasznie się cieszyłam. Pogratuluję mu, gdy tylko do nich przyjdę. Wiem, że bardzo chciał wygrać, więc na pewno skacze z radości. Tym bardziej, że rywalizował z Ronaldo czy Messi'm. Mój kochany, przystojny i utalentowany piłkarz. Wkońcu przyszedł czas na wręczenie nagrody dla sportowca roku. Wzięłam kopertę wynikiem, czek oraz statuetkę z mężczyzną. Nie usłyszałam niestety, kto jest nominowany, bo słabo tu było cokolwiek słychać. Weszłam na scenę i podeszłam do mikrofonu.
- Ostatnią sportową statuetkę tego wieczoru zdobywa... - przedłużyłam i otworzyłam kopertkę, po czym pisnęłam, gdy przeczytałam nazwisko i imię. - Leon Verdas.!
Leon uśmiechnął się szeroko i szybkim krokiem podszedł do mnie. Wręczyłam mu statuetkę i czek, a on w zamian podarował mi namiętnego buziaka. Powiedział jeszcze parę słów podziękowania i gdy już miał schodzić, nagle zatrzymał się.
- Przepraszam, ale z tego co mi wiadomo to nikt teraz nie występuję. A ja nie zdążyłem do końca zrobić mojej dziewczynie niespodzianek. Kochanie, wczoraj nie zaśpiewałem ci jeszcze piosenki. Wymyśliłem ją dla ciebie. Kocham Cię. - powiedział do mikrofonu, a ja już siedziałam na swoim miejscu.
Z głośników wydobyła się dość żywiołowa melodia. Tekst był piękny, bo opowiadał dokładnie o tym co było między mną a Leon'em. Na ekranie pojawiały się nasze zdjęcia, przy pięknym śpiewie mojego chłopaka.
W moich oczach pojawiły się łzy. To była wielka niespodzianka, którą zapamiętam do końca życia. Gdy Leon przyszedł, natychmiast przytuliłam go mocno,
- Te amo. - szepnął.
- Yo tambien te amo mi amor. - szepnęłam z uśmiechem.
* 2 godziny później *
Byliśmy w sali, gdzie odbywał się mały bankiet po gali. Moje konto powiększyło się o jeszcze jedną statuetkę w kategorii " Społecznik roku " , za działalność charytatywną. Piłam szampana, rozmawiając co chwilę z jakąś sławną osobą. Właśnie toczyłam konwersację z Ansel'em Elgort'em na temat jego roli w " Gwiazd naszych wina ". Podarowałam mu kilka komplementów. Był bardzo miłym chłopakiem, o roześmianej twarzy. Leon'a nie było już od kilku minut przy mnie. Powiedział, że idzie do łazienki, a jeszcze go nie ma. Był człowiekiem, który takie sprawy załatwiał lada chwila, a tu kurde tyle czasu... Rozglądałam się po sali w nadziei, że może z kimś rozmawia i dlatego jeszcze go nie ma, lecz nigdzie go nie zobaczyłam. Taktownie pożegnałam się z Ansel'em i zaczęłam chodzić między gośćmi w poszukiwaniu mojego chłopaka. Zapytał kilka osób o niego, także z naszej paczki, ale nikt go nie widział. W mojej torebce zaczął wibrować telefon. Wyjęłam go. Dzwonił Leon. Odebrałam od razu.
- Leon, gdzie ty jesteś.? Wszędzie cię szukam. - powiedziała, lekko zdenerwowana.
- Violetta... - zaczął zdenerwowany.
Nagle usłyszałam wystrzał z pistoletu, a on rozłączył się. Serce podeszło mi do gardła.
Przewspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńTwoja historia bardzo mnie zaciekawiła, postaram się komentować kolejne rozdziały.
Już kooocham. XDD
Julia. ;*
Stwierdziłam, że mój komentarz jednak nie ma przekazu.
UsuńWięc piszę kolejny. xD
Twoja historia niezmiernie mi się podoba.
To w jaki sposób piszesz, też.
Czekam na kolejne rozdziały,
Julia. ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże cudeńko... KOcham
OdpowiedzUsuńCudowne!!!! Jesteś Geniuszem!!!! Piękny rozdział jak i filmiki!!!! Mam nadzieję, że Leónowi się nic poważnego nie stało...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie {Bardzo zależy mi na Twojej opinii, ba ja zaczynam a Ty jesteś Geniuszem w pisaniu}
http://violettaodnowa.blogspot.com/
Czytałam V rozdział i nie mogę się doczekać VI !!! Cudowne <33333 Jejku to przecudowne, aż narobiłaś mi ogromnej ciekawości co stanie się z Leonem!
OdpowiedzUsuńKtoś postrzalił Leosia czy to tylko durny żart? :O
OdpowiedzUsuńTylko nie mów, że to Diego lub Zeyn :(
Biedny Leoś :(
Ryczę ;(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego co zawsze czyli że genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały czyta się z łatwością ze względu na to jak dużo wkładasz w nie serca i zaangażowania, widać że masz na niego nie małą wenę i będziemy dłuuuugo cieszyć się tą historią :3
Szkoda mi Diego, ale kto wie może ta Fran coś namiesza ? ^^
Ale super że Viola tak się z nim przyjaźni, to wspaniałe że ma takiego przyjaciela :D
Sukienka śliczna *-*
Na piosence ,,Underneath it all'' zawsze płaczę więc wiesz... filmiki super zrobiłaś *-*
Gala była super, cieszę się że Violetta zdobyła tyle statuetek tak samo jak Leon - ta jego niespodzianka taka awwwwww *-----*
A końcówka.... co tu dużo mówić, trzyma w napięciu więc czekam z niecierpliwością na nexta <33333
Kocham :*
O jejciu, w końcu się doczekałam aww...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ^^
Mam nadzieję, że nic sie nie stało Leon'owi, mam aż łzy w oczach...
Może Diego zacznie coś łączyć z tą Fran ze sklepu, było by bardzo fajnie :)
Ich stroje no po prostu awr..
Te filmiki i to jeszcze sama zrobiłaś, no woooow!
Z niecierpliwością czekam na VI rozdział, ktory mam nadzieję pojawi sie minimalnie za tydzień :)
Aww jestem pod jarana!
Pozrowionka i powodzonka w pisaniu neexta, mua :* <3
Nie no.. kompletne ŁAŁ! Jestem pełna podziwu, że masz taki talent ;3 Boje się co z Leonem, trzymasz mnie w takiej niepewności że uhh.. ;-; xd / http://mytojedno.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKurde, ja chcer już VI rozdział! Teraz nie będe przez ciebie po nocach spała :( xD
OdpowiedzUsuńSpierdzieliłaś całą Leonette. Proszę powiedz że ten rozdział to tylko sen i że następny będzie o tym że Leon żyje. P.S.Uwielbiam twojego bloga.
OdpowiedzUsuńfajnie piszesz i widać, że masz pomysły. Czytałam twojego drugiego bloga od początku do końca i równiez byłam pozytywnie zaskoczona, bo był cudowny. Rozdział świetny i czaekam na następny :)
OdpowiedzUsuńHaha "wiesz ze w kazdej chwili juz nie bedziesz miala na sobie tej sukienki?" Jeblam :D Verdas kuffa co ty zrobiles jakas mafia czy diego?xD ok ide nadrabiac dalej
OdpowiedzUsuńBeso :* Wikis Verdas